Osoby trenujące intensywniej i te nieco mniej zapewne spotkały się z pojęciem kolarskiej „bomby”. To stan bardzo niepożądany w świecie kolarzy, którego doświadczamy w często bardzo nieoczekiwanym momencie. To poniekąd takie „zderzenie się ze ścianą” zarówno w sensie fizycznym jak i emocjonalnym. Kontynuowanie jazdy jest obarczone wielkimi problemami i blokadą, której źródła nie potrafimy zlokalizować.

Tytułowa kolarska „bomba” chociaż brzmi zabawnie, w rzeczywistości jest problemem poważnym. Fachowa nazwa tego zjawiska to hipoglikemia. Oznacza, że w naszym organizmie brakuje wystarczającej ilości węglowodanów i wyczerpały się zapasy glikogenu, skutkując wyjątkowo niskim poziomem glukozy we krwi.

Objawy, które wskazują na to, że dopadła nas „kolarska bomba” mogą być bardzo różne., Od strony fizycznej jesteśmy bardzo słabi i wyjątkowo zmęczeni. Często pojawiają się drgawki ciała, nieokreślone pocenie, zawroty głowy, czy wręcz oszołomienie. W ekstremalnych przypadkach może dojść do kołatania serca. Hipoglikemia wpływa na pracę mózgu, dlatego oprócz objawów fizycznych, charakterystycznym objawem kolarskiej „bomby” są również wahania nastroju, niepokój, większa drażliwość, czy dezorientacja.

Czy kolarską „bombę” można przewidzieć, czy można się przed nią bronić? Tak, ale każdy organizm funkcjonuje inaczej i często za pierwszym razem będziemy mocno nią zaskoczeni. Z czasem, będziemy potrafili wyczuć i przewidzieć zbliżające się problemy. Najważniejszą rzeczą wówczas jest spożywanie prostych węglowodanów (np. żele, cukier, żelki), które organizm będzie w stanie szybko wchłonąć i spowodować szybki wzrost glukozy we krwi.  

Bardziej złożone węglowodany, zawierające dodatkowo tłuszcze (jak np. batoniki) przetwarzają się znacznie dłużej, dlatego najlepiej w tym momencie ich unikać. Gdy odpowiednio szybko zdiagnozujesz problem, powinieneś być w stanie kontynuować jazdę. Jeżeli przegapiłeś tzw. „okno” i objawy są poważniejsze, lepiej zrobić dłuższą przerwę i odpocząć. Tak długo, jak będziesz potrafił szybko zareagować na pierwsze symptomy „bomby”, spożywając szybko proste węglowodany powinieneś być w stanie szybko odzyskać siły i móc kontynuować jazdę.

Jednak już do momentu zakończenia treningu, czy swojego wyjazdu danego dnia musisz być szczególnie świadomy spożywanego pożywienia i w miarę możliwości często uzupełniać niedobory glukozy. Spożywanie dużej ilości wysokowęglowodanowych posiłków w regularnych odstępach półgodzinnych powinno dać gwarancję, że poziom glukozy nie obniży się krytycznie po raz kolejny.

Powinieneś także zdawać sobie sprawę, że nawet jeśli ciało zachowuje się już poprawnie, a Ty czujesz się dobrze, zdolności umysłowe niekoniecznie zdążyły się zregenerować, a nasz refleks i ogólne poczucie otaczającego świata wciąż mogą być zaburzone. Dlatego ważne jest zachowanie szczególnej ostrożności, szczególnie gdy poruszamy się po ruchliwych drogach.

„Jeśli jesteś głodny, jest już za późno” – nie ma prawdziwszego powiedzenia w kolarskim świecie niż powyższe. Najlepszym sposobem na uniknięcie kolarskiej bomby jest regularne spożywanie małych porcji jedzenia w różnej formie, dostarczając organizmowi co około 30 minut w granicach 250 kalorii. Pamiętaj ponadto, że im więcej jeździsz, tym więcej energii zużywasz. Siedząc na siodełku łatwo o tym zapomnieć, w szczególności gdy czas leci bardzo szybko, a my jesteśmy pochłonięci otaczającymi widokami, lub skoncentrowani na trzymaniu koła osoby przed nami. Cokolwiek by miało rozproszyć naszą uwagę, trzeba w sobie wyrobić nawyk, który nie pozwoli zapomnieć. 

Udostępnij

O autorze

Jeżdżę na rowerze. Podobno dużo. Na co dzień pracuję przy dużych zbiorach dziwnych liczb. Robię też zdjęcia -> www.birecki.photos I bardzo lubię pisać. Dlatego ten blog.