Nie wiadomo nic. Kiedy wróci normalność? Jak ona będzie wyglądać? Jak będzie wyglądać kolarstwo? Znaki zapytania pojawiają się na każdym kroku. Czy w ogóle w tym roku dojdzie do ścigania zawodowego peletonu? Kto będzie rozdawał karty po wielu dniach lockout’u?

Wczoraj poznaliśmy nowy kalendarz na ten rok. W trzy miesiące UCI musiało zmieścić wszystkie najważniejsze i najpiękniejsze imprezy. Jak trudne to było zadanie, niech świadczy fakt, że w jednym dniu będziemy przeżywać zarówno finałowy etap Giro d’Italia, klasyk klasyków z Paryża do Rubaix, oraz etap Vuelta a Espana na Col du Tourmalet. Chociaż stwierdzenie „będziemy przeżywać” wciąż jest bardziej życzeniem, niż realnie widoczną przyszłością. Czy odbędą się Wielkie Toury? To pytanie zadaje sobie dzisiaj każdy, komu bliskie jest kolarstwo.

W ponad stuletniej historii, tylko dwie wojny światowe zakłóciły rozgrywanie najważniejszych kolarskich wyścigów na świecie. Giro d’Italia i Tour de France to symbole dyscypliny, wydarzenia które nie tylko przyciągają tłumy kibiców, ale przede wszystkim tworzą wspaniałą historię. Historię, która została spisana na kartach dwóch książek. Będąc pozbawionym teraźniejszych emocji związanych z przeżywaniem kolarstwa, za pomocą słów nadrukowanych na kolejnych stronach tych publikacji mogłem przeżyć najważniejsze chwile jakie dostarczały przez lata narodowe wyścigi we Włoszech i Francji.

„Giro d’Italia. Historia najpiękniejszego kolarskiego wyścigu świata” Colina O’Brien’a oraz „Tour de France. Etapy, które przeszły do historii” Richarda Moore’a to wspaniała podróż w czasie po miejscach, które stały się dla kolarstwa ikonicznymi. To opowieści o bohaterach, którzy zachwycali swoim heroizmem, walecznością, siłą. W obu książkach znajdują się również odniesienia do czarnego okresu dyscypliny, czasów EPO, który zapędził dyscyplinę w kozi róg.

Zacznijmy od walczących kolarzy o różową Maglia Rosa. Colin O’Brien w swojej dziennikarskiej kronice opisał w sposób chronologiczny najważniejsze momenty w ponad stuletniej historii wyścigu. I tak możemy wraz z Fausto Coppi wjeżdżać po raz pierwszy na przełęcz Stelvio w 1953 roku. Włoska legenda kolarstwa walczył z Hugo Kobletem o końcowy triumf i wydawało się, że nic i nikt nie jest w stanie zagrozić Szwajcarowi w utrzymaniu różowej koszulki lidera. Coppi nie wierzył, że na monstrualnym podjeździe z Prato allo Stelvio jest w stanie odbić Maglia Rosa. Ale w okolicach Trafoi, Coppi wystrzelił z taką siłą, której zmęczony Koblet nie był w stanie wytrzymać.

Coppi wygrał, a niedługo później dla upamiętnienia tego wydarzenia organizatorzy ustanowili Cima Coppi, czyli najwyższy punkt Giro, który muszą pokonać w danym roku kolarze. W książce poznajemy historię Blockhaus, na którym Eddy Merkx osiągnął swój pierwszy zawodowy triumf, przypominany jest rekordowy wjazd Marco Pantaniego na Mortirolo. W końcu docieramy również do czasów teraźniejszych i dokonania Toma Dumoilin’a z 2017 roku. Ta książka wciąga od pierwszej strony – nie jest tylko zbiorem suchych faktów i dat. To przede wszystkim barwnie opisane historie, które zbudowały legendę Giro d’Italia. 

Historia opisana przez O’Brien’a to nie tylko wydarzenia związane z samym wyścigiem. Książka jest pełna cennych ciekawostek, przybliżając laikom, ale i tym zakorzenionym w kolarskim świecie wiele niuansów. Dowiemy się z niej dlaczego Włosi nazywają kolarskich kibiców tifosi, oraz skąd wzięły się przydomki poszczególnych legend włoskiego kolarstwa. Albo też co robili kolarze w dawnych czasach, by przetrwać ekstremalne alpejskie warunki, jakimi najwyższe góry Europy potrafią zaskoczyć w maju. Anegdotyczny styl w jakim jest napisana książka sprawia, że czyta się ją szybko i przyjemnie.

Tour de France na przestrzeni wielu dekad stał się najważniejszym wyścigiem na świecie. Magnesem przyciągającym najlepszych kolarzy, rzesze kibiców i wielkie pieniądze sponsorów. Richard Moore zrobił kapitalną rzecz – wybrał 20 etapów, w większości nieoczywistych, które ukształtowały historię La Grande Boucle. Każdy etap, każda historia opisana jest w taki sposób, by uwypuklić dane wydarzenie i jego wpływ na historię zarówno samego wyścigu jak i poszczególnych zawodników. Tak naprawdę wartością książki są nie same etapy, a rozbudowane dygresje opisujące całe otoczenie kolarstwa, zmieniające się wraz z rozwojem samego wyścigu.

Autor obala wiele znanych tez, rozwikłuje niewyjaśnione zagadki. Książka w dużej mierze nie pokazuje najbardziej znanych etapów jakie zapisały się w pamięci kibiców, ale przede wszystkim najważniejsze z punktu widzenia poszczególnych zawodników. Bo to takie legendy jak Merkx, Hinault, LeMond tworzyli piękną legendę Tour de France. Każda z przedstawionych opowieści, podparta długimi rozmowami z samymi bohaterami warta jest poznania. Kolejne strony książki przedstawiają wachlarz barwnych osobowości, tworzących legendę Tour de France. To książka o zwykłych ludziach, takich samych jak my kibice, którzy dokonują rzeczy niezwykłych. Książka została napisana z wyraźnym zaangażowaniem i dociekliwością autora, co sprawia, że lektura jest czystą przyjemnością.

W obu pozycjach nie brakuje nawiązań do Polski i Polaków. Wśród zawodników obaj autorzy cenią nade wszystko Lecha Piaseckiego. Są również nawiązania do naszego narodowego Tour de Pologne, który obecnie jest przygotowywany corocznie m.in. przez Piaseckiego. Richard Moore wspomina o Wyścigu Dookoła Polski przy okazji wspominania Jose Luisa Viejo – Hiszpana, który ma na koncie największą różnicę czasową w zwycięstwie etapowym w całej historii Le Tour. Wygrał też nasz narodowy wyścig w 1972 roku tak go wspominając:

Na ostatnim etapie, na którym wygrywałem wszystko, klasyfikację górską, klasyfikację punktową, wszystko, miałem 37 sekund przewagi nad zawodnikiem z Polski. Wtedy trener reprezentacji Polski zebrał wszystkich kolarzy z najróżniejszych regionów tego kraju i powiedział, że mają zjednoczyć siły przeciwko mnie. Więc pchali tego faceta, ciągnęli go za siodełko, żeby nie musiał za mocno pedałować. Ich działania były tak jawne, że Szwajcarzy i Włosi postanowili mi pomóc, po prostu dlatego, że się to im nie podobało.

Obie książki są niesamowitym obrazem wieloletniej historii, zwierciadłem pokazującym że sportowe, kolarskie zmagania były dla ludzi sposobem na oderwanie się od często brutalnej codzienności.

W wyścigu kolarskim – nawet pomimo starań operatorów kamer i fotoreporterów – duża część wydarzeń umyka obserwatorom. O wielu rzeczach nie wiedzą nawet sami zawodnicy. Tajemnica to jeden z największych czynników decydujących o atrakcyjności tego sportu. Relacje kolarskie nie zawsze są precyzyjne i prawda wychodzi na jaw dopiero później. Czasami po latach, czasami po dziesięcioleciach. A czasami nigdy.

Richard Moore, „Tour de France. 20 historii, które zbudowały legendę Tour de France”

Udostępnij

O autorze

Jeżdżę na rowerze. Podobno dużo. Na co dzień pracuję przy dużych zbiorach dziwnych liczb. Robię też zdjęcia -> www.birecki.photos I bardzo lubię pisać. Dlatego ten blog.