O Dolnośląskiej Krainie Rowerowej na tym blogu już raz wspominałem kilka miesięcy temu oceniając „świecący” odcinek pomiędzy Prusicami, a Żmigrodem. W ostatni weekend postanowiłem sprawdzić kolejny fragment tej inicjatywy. Tym razem udałem się do Lubiąża by przejechać nową „autostradą rowerową” do Wołowa. Wprawdzie korzystałem z niej już na przełomie grudnia/stycznia w pewien sposób budując już swoją opinię, ale z pełną recenzją chciałem zaczekać aż przejadę całość.

Z jednej strony obecność nowych traktów przeznaczonych tylko i wyłącznie dla rowerzystów cieszy. Świadomość braku samochodów z lewej strony daje olbrzymi komfort i pozwala nam, rowerzystom na więcej swobody. Z drugiej strony jednak nie potrafię zrozumieć jakimi przesłankami kierowali się projektanci tych dróg. Niestety, w większości są one stworzone bez kompletnej wyobraźni o grupie docelowej, która z ów infrastruktury będzie korzystać.

Standardy IRT woj. dolnośląskiego

Niewiele osób wie, ale jakiś czas temu Instytut Rozwoju Terytorialnego Dolnego Śląska stworzył szereg materiałów wspierających turystykę rowerową i mających ujednolicić wiele kwestii. Jednym z takich dokumentów są Standardy projektowe i wykonawcze dla infrastruktury rowerowej Województwa Dolnośląskiego. To obszerne źródło informacji ułatwiających projektantom stworzenie planu, a następnie wykonawcom budowę dróg rowerowych. Zainteresowanych lekturą odsyłam do powyższego linku, poniżej przytoczę tylko najważniejsze kwestie tam przedstawione.

Dolnośląskie standardy korzystają z doświadczeń najbardziej rowerowego narodu naszego globu, czyli holendrów. Rekomendują one korzystanie z powstałej tam metodologii „pięciu wymogów organizacji standaryzacyjnej” C.R.O.W. Czyli:

▪ spójność – 100% źródeł i celów podroży powinno być dostępnych na rowerze

▪ bezpośredniość – trasy rowerowe powinny oferować najkrótsze połączenia

▪ bezpieczeństwo – infrastruktura rowerowa powinna minimalizować liczbę punktów kolizji z innymi pojazdami i pieszymi, zapewniać dobrą widoczność oraz separować lub integrować ruch rowerowy z kołowym w zależności od prędkości i natężenia

▪ wygoda – infrastruktura rowerowa powinna ograniczać straty energii, minimalizować liczbę zatrzymań i pochylenia podłużne oraz zapewniać wysoką równość nawierzchni

▪ atrakcyjność – trasa rowerowa musi być czytelna oraz bezpieczna w odczuciu osobistym i społecznym.

Dalej czytamy m.in.:

„Rowerzyści posiadają różne doświadczenie i umiejętności w jeździe na rowerze. Po drogach poruszają się zarówno zawodowi kolarze, mało doświadczeni rowerzyści rzadko korzystający z roweru, osoby starsze jak i dzieci uczące się jazdy na rowerze. Rowerzysta może poruszać się z prędkością wyższą niż 30 km/h, jechać na miejskim rowerze bez amortyzatorów, z zamontowanym koszykiem lub sakwami. Korzysta z  infrastruktury rowerowej przez okrągły rok i w każdą pogodę.

Prędkość i przyśpieszenie roweru są limitowane siłą ludzkich mięśni stąd też rower jako pojazd powinien być uważany za powolny środek transportu, którego nie należy dodatkowo spowalniać np. przez elementy uspokojenia ruchu.”

Dodatkowo w dalszej części dokumentu, wśród pozostałych wymagań znajdziemy taką wskazówkę dla projektantów:

„Przecięcia zjazdów i dróg podporządkowanych

Przy projektowaniu nawierzchni drogi dla rowerów przecinającej zjazdy (indywidualne i publiczne) oraz drogi podporządkowane należy stosować rozwiązania podkreślające pierwszeństwo rowerzystów nad samochodami”.

Lubiąż – Wołów

Powyższe wprowadzenie jest wbrew pozorom bardzo istotne przy ocenie kolejnego fragmentu Dolnośląskiej Krainy Rowerowej. Choć blisko 13-kilometrowa trasa wydaje się być ciekawą i bezpieczną alternatywą dla innych dróg łączących Lubiąż z Wołowem, to po bliższym poznaniu pozostawia spory niesmak, niezadowolenie, a chwilami mocną irytację. Pierwszą istotną kwestią, jaką należy poruszyć jest odnalezienie tej ścieżki. Aby się na niej znaleźć, trzeba nieco się spocić. W samym Lubiążu nie znajdziecie ani jednego drogowskazu nań prowadzącego, podobnie zresztą jak w Wołowie, choć tam odnalezienie początku trasy wydaje się łatwiejsze.

Ale po kolei. Punktem orientacyjnym jadąc od strony Brzegu Dolnego niech będzie dla Was stary, zniszczony młyn. Jeszcze przed nim i przed wiaduktem musicie zjechać w leśną ścieżkę i dalej w dół za znakiem zakazu wjazdu wszelkich pojazdów mechanicznych. Widać to miejsce na poniższym zdjęciu. W Wołowie sprawa wydaje się być prostsza. Jadąc z centrum musicie się kierować drogą wojewódzką 338, która prowadzi również do Lubiąża. Należy odnaleźć ulicę „Zaułek Zielony” i dojeżdżając do jej końca znajdziecie się na docelowej ścieżce. Cały ślad opisywanego odcinka znajdziecie tutaj.

Szlak jest szeroki i pozwala na bezstresową jazdę dwóch rowerzystów w obu kierunkach. Wyższa prędkość nie sprawia dyskomfortu, jak na wielu innych rowerowych ścieżkach ponieważ asfalt jest przystosowany do jazdy powyżej 30 km/h. Droga jest poprowadzona nieczynną linią kolejową co pozwoliło wykorzystać sporo wciąż istniejących obiektów inżynieryjnych pozwalając ograniczyć choćby ilość skrzyżowań z innymi publicznymi drogami. Skrzyżowania, no właśnie. To one w dużej mierze sprawiają, że ów drodze daleko do określenia jej mianem „przyjaznej dla rowerzystów” i to nie tylko w kontekście przytoczonych wyżej standardów. Spójrzcie na poniższe zdjęcia.

Dodam, że takich miejsc na tej trasie jest kilkanaście. O ile można by próbować zrozumieć ich umiejscowienie na przecięciu dróg publicznych, to robienie tego w środku lasu rodzi szereg pytań z naczelnym: a po co to komu? Przyznam szczerze, nie wiem. Te barierki nie mają nic wspólnego z bezpieczeństwem, wręcz przeciwnie są jego zaprzeczeniem. Wymuszają ograniczanie prędkości, a ich omijanie też nie należy do najłatwiejszych czynności. A dodam tylko, że korzystam z roweru szosowego, który z wszystkich rodzajów jednośladów jest najbardziej zwinny by móc tego dokonać. Ciężko mi sobie wyobrazić w jaki sposób ominąć je mogłyby coraz częściej spotykane na ulicach tandemy, czy rodzice wiozący w przyczepkach swoje dzieci. Ba, nawet większe rowery miejskie mogą mieć problem!

Próbowałem znaleźć argumenty jakimi kierował się projektant, a następnie osoby zatwierdzające i przyjmujące te plany do realizacji. Nie znalazłem żadnego, może poza tym, że ktoś miał na zbyciu za dużo słupków w magazynie. Jest to oczywiście tylko i wyłącznie moja insynuacja nie podparta żadnymi dowodami. Oczywiście odcinek posiada kilka punktów w których można na chwilę zatrzymać się i odpocząć. Co kreatywniejsi zapewne wykorzystają je do biesiadowania.

Podsumowanie

Z radością przyjmuję informację o kolejnych ścieżkach rowerowych powstających w Polsce. Cieszę się, że poszczególne samorządy czynią starania by uatrakcyjnić swoje regiony. Cieszę się, że korzystają przy tym z zewnętrznych źródeł finansowania. Nie rozumiem tylko, dlaczego część z tych funduszy jest mówiąc kolokwialnie „wyrzucana w błoto”. Przy ilości materiałów źródłowych pokazujących dobre praktyki i rozwiązania jest to zupełnie niezrozumiałe. Trasa z Lubiąża do Wołowa jest tego najlepszym przykładem. Pokazuje, że bardzo niewiele potrzeba by drogę zapowiadającą się naprawdę dobrze kilkoma niemądrymi decyzjami po prostu spartolić.

Udostępnij

O autorze

Jeżdżę na rowerze. Podobno dużo. Na co dzień pracuję przy dużych zbiorach dziwnych liczb. Robię też zdjęcia -> www.birecki.photos I bardzo lubię pisać. Dlatego ten blog.