Single track – wąskie ścieżki rowerowe o szerokości odpowiadającej mniej więcej szerokości kierownicy roweru. Najczęściej szutrowe, gładkie, szybkie, ale zawierające też sporo technicznych elementów. Stworzone z myślą o czerpaniu radości z jazdy na rowerze. Przeznaczone dla każdego. Tyle definicja – może nie naukowa – ale zaczerpnięta z wiarygodnych źródeł.

Takich ścieżek w Polsce do niedawna było stosunkowo niewiele. Z każdym rokiem jednak liczba kilometrów singletrack’ów się powiększa. Dzięki wsparciu z funduszy unijnych, a także zbiórek crowdfundingowych w wielu miejscach naszego kraju miłośnicy dwóch kółek mogą posmakować zupełnie innego rodzaju kolarskiego relaksu. Jednym z ciekawszych projektów, którego realizacja zakończyła się stosunkowo niedawno są Singletrack Glacensis.

Glacensis to łacińska nazwa Ziemi Kłodzkiej i właśnie tam została stworzona największa sieć ścieżek rowerowych w Europie. Tak przynajmniej jest reklamowana. Siedem gmin powiatu kłodzkiego zrealizowało projekt o wartości ponad 7 milionów złotych tworząc spójną sieć ponad 130 kilometrów tras, które ciągną się od Srebrnej Góry (de facto łączą się z istniejącymi już tam wcześniej singlami) aż do Śnieżnika.

  • Gmina Bardo – 31,5 km
  • Bystrzyca Kłodzka – 5,3 km
  • Gmina Kłodzko – 15 km
  • Gmina Lądek Zdrój – 22 km
  • Gmina Międzylesie – 14,6 km
  • Gmina Stronie Śląskie – 19,3 km
  • Gmina Złoty Stok – 26 km

Według autorów projektu są przeznaczone dla każdego, bez względu na rodzaj posiadanego roweru. To oczywiście zbyt duże uogólnienie, bo rowery szosowe, czy miejskie raczej sobie tam nie poradzą. Ale każdy inny…

Wraz z moim bratem i bratową, którzy prowadzą blog podróżniczy MaNa w Podróży postanowiliśmy sprawdzić, czy te ścieżki faktycznie są przeznaczone dla każdego. Mój gravel i ich bardzo podstawowe rowery MTB wydawały się być idealne do sprawdzenia tej tezy. Przejechałem pięć tras (z czego cztery pełne) zaliczając pętle: Złoty Stok, Dwie Przełęcze, Rudka, Zdrój i Orłowiec. W planie było jeszcze dotarcie do Barda przez niebieskie części pętli Złotej, Chwalisław, Kłodzkiej i Łaszczowa, ale pogoda i rychło nadciągająca burza zmusiła mnie do weryfikacji planów.

Pętla Złoty Stok, Dwie Przełęcze

Wysiadam z pociągu na dworcu w Kamieńcu Ząbkowickim, skąd mam kilkanaście kilometrów drogi do Złotego Stoku. Tam zamierzam – jeszcze samotnie – rozpocząć sprawdzanie ścieżek Glacensis. Na rynku miasteczka leżącego u podnóża Gór Złotych znajduję dużą mapę obrazującą sieć ścieżek. Ruszam w górę, po około 200 metrach przekraczając bramę początkową pętli o tej samej nazwie co miasto. Jadę całkiem przyjemnym szutrem, dość szerokim o przyjemnym nachyleniu, choć pokonywanie kolejnych metrów do góry wygląda w przypadku singli zgoła inaczej, niż na asfaltowych drogach. Jest wolniej, a dość ostre i ciasne zakręty sprawiają że długi Ridley X-Trail się w nich nie mieści.

W swojej subiektywnej ocenie jadę ostrożnie i stosunkowo wolno, starając się wczuć w leśną trasę. Po powrocie do domu ze zdziwieniem patrzę na Stravę i pucharek oznajmiający, że zaliczyłem 9. czas na tym fragmencie. Docieram do przełęczy pod Trzeboniem, gdzie zaczyna się kolejna, dwukierunkowa pętla Dwie Przełęcze prowadząca na Przełęcz Jaworową. Tutaj przygotowane single łączą się z istniejącą leśną ścieżką, która fragmentami nie jest już tak przyjemna i równa, aczkolwiek dla mojego gravela wciąż nie sprawiająca większych problemów z przejazdem.

Na przełęczy Jaworowej można wjechać na pętlę Złotą, która kieruje nas do Barda, oraz Orłowiec którą dojedziemy do Lądka Zdroju. Ponieważ z Natalią i Maćkiem mieliśmy Orłowiec przejechać wspólnie zjeżdżam do uzdrowiska asfaltową drogą wojewódzką.

Pętla Rudka, Zdrój, Orłowiec

Spotykamy się w części zdrojowej i korzystając z wcześniej wygenerowanego śladu (na podstawie przejazdu innych użytkowników Stravy) ruszamy na południe. Mijamy Stronie Śląskie i za zbiornikiem wodnym w Starej Morawie wjeżdżamy na ścieżkę prowadzącą do pętli Rudka. W porównaniu do dwóch wcześniej przejechanych, ta jest węższa i nieco mniej zadbana. Na trasie jest sporo leśnego runa, szyszek, które nieco utrudniają wspinaczkę. Ponownie mam problemy ze zmieszczeniem się w ostrych patelniach, ale taki chyba już urok tych tras. Na szczęście w trakcie zjeżdżania zakręty są łagodniejsze i bezproblemowe. Na trasie mija nas czterech innych rowerzystów, z czego trzech ma napęd elektryczny.

Nie dostrzegliśmy w połowie trasy możliwości zjechania dalej w kierunku Śnieżnika do którego można wydłużyć przygodę o pętlę Stronie Śląskie. Przed Lądkiem przecinamy kolejny singiel – pętlę Zdrój na którą wjeżdżamy. Jest ona dość krótka, ma bowiem nieco ponad 6 kilometrów, ale docelowo ma ona prowadzić aż na szczyt Trojak. Trasa czerwona biegnie zboczami Królówki, aż do Drogi Piasta. Zjazd prowadzi zaś zboczami wspomnianego Trojaka.

Przejeżdżamy przez miasto udając się w kierunku Złotego Stoku na jeden z najdłuższych odcinków – pętlę Orłowiec, która ma aż 21 kilometrów. Wjazd jest ukryty tuż przy drodze wojewódzkiej nr 390 w kierunku Złotego Stoku, a ścieżka wije się doliną Orliczki oraz zboczami Gomoły Jesionowskiej, Trzemielaka i Gołogóry prowadząc na Przełęcz Jaworową. Ten singiel wydaje się nam najsłabszy pod względem poziomu utrzymania. Dwukrotnie drogę przecina nam konar drzewa (jeden udało się usunąć z trasy), a w kilku miejscach ścieżka jest już wypłukana i – mniej lub bardziej – zniszczona.

Największa sieć w Europie

Singletrack Glacensis są firmowane jako największa tego typu sieć ścieżek w Europie. Trasy rowerowe są przeznaczone dla każdego i mogę się pod tym hasłem podpisać. Przejazd przez opisane pętle nie stanowił większego problemu, przez co jest to świetna forma spędzenia aktywnie wolnego czasu dla każdego. To zupełnie inna przygoda związana z jazdą na rowerze. Wymaga większej koncentracji i koordynacji ruchowej. Nutkę adrenaliny poczują tutaj wprawieni zawodnicy XC, ale swoją przygodę przeżyją też właściciele najprostszych rowerów MTB, trekingów, rowerów crossowych, czy graveli.

Niestety do tej beczki miodu muszę dodać małą łyżkę dziegciu. Ścieżki – mimo, że są stosunkowo nowe – w wielu miejscach wyglądają na zupełnie zaniedbane i przez nikogo nie zarządzane. Część ścieżek jest mocno zarośnięta, na trasie można znaleźć sporo runa leśnego, czy szyszek, dwukrotnie drogę przeciął nam leżący konar drzewa. Kilka fragmentów było też solidnie wypłukanych przez deszcze. Dopiero po przejechaniu trasy dostrzegłem informację, aby takie rzeczy zgłaszać poprzez aplikację Trailforks. Nie korzystam z niej, ale wyżej opisane problemy wystąpiły w przeważającej części na pętlach Rudka i Orłowiec. Mam nadzieję, że będą takie problemy szybko naprawiane, bowiem sam produkt Singletrack Glacensis jest godny pochwalenia i propagowania.

Udostępnij

O autorze

Jeżdżę na rowerze. Podobno dużo. Na co dzień pracuję przy dużych zbiorach dziwnych liczb. Robię też zdjęcia -> www.birecki.photos I bardzo lubię pisać. Dlatego ten blog.