Góra św. Anny to popularny rowerowy cel cyklistów z Opolszczyzny i Górnego Śląska. Wznosząca się wyraźnie ponad okolicznymi równinami wzniesienie widoczne jest z kilkudziesięciu kilometrów. Annaberg – bo tak zwykli nazywać to miejsce „lokalsi” jest znanym miejscem wyścigowym. Już w najbliższy weekend (tekst jest publikowany 11 maja) Góra przeżyje prawdziwe oblężenie.

Najpierw w sobotę przyjadą tutaj kolarze górscy, by rywalizować w kolejnej rundzie Pucharu Polski MTB, a także rozgrywkach amatorskich. Dzień później odbędzie się „Annogórski Klasyk” na rundzie wokół Góry z kilkoma akcentami.

Zresztą miniony weekend również był na Górze św. Anny rowerowy za sprawą XV rajdu rowerowego organizowanego przez Radio Doxa z Opola. Około 1000 cyklistów spotkało się na szczycie przy charakterystycznym Sanktuarium. Miałem okazję podczas tej imprezy opowiedzieć co nieco o bikepacking’u i zarazić nim zgromadzonych wokół Domu Pielgrzyma Cyklistów.

Tamta wizyta była również doskonałą okazją do bliższej eksploracji okolic. Dwa dni i dwie trasy – szosowa i szutrowa pozwoliły jeszcze bardziej zachwycić się okolicznymi terenami. Przejdźmy zatem do rzeczy.

Dwie trasy dla różnych grup cyklistów. Północna – w znacznej części szosowa (z kilkusetmetrowym szutrowym fragmentem do Kamienia Śląskiego), oraz południowa – mocno terenowa, gdzie gravele zdały egzamin. Punktem początkowym obu pętli jest Leśnica i okolice rynku, gdzie można pozostawić samochód. Obie trasy można również pokonać przyjeżdżając pociągiem – wysiadając np. w Strzelcach Opolskich i Gogolinie.

Trasa szosowa

Po początkowej wspinaczce na Górę św. Anny wracamy się do Poręby, gdzie umiarkowanym podjazdem docieramy do wiaduktu nad A4. Przez Kadłubiec i Ligotę Górną docieramy do głównej drogi wojewódzkiej, którą po chwili opuścimy by udać się w kierunku Izbicka. Droga ta prowadzi głównie w dół. Po kilku kilometrach, w miejscowości Siedlec odbijamy w „ślepą” uliczkę, która jednak dla rowerów jest przejezdna. To pozostałości asfaltu zmieszane z szutrową nawierzchnią, które nawet dla rowerów szosowych nie powinny stanowić specjalnego problemu. Odcinek ten jest dość krótki, a pozwala dotrzeć do Kamienia Śląskiego.

Docierając do Izbicka warto na chwilę zatrzymać się przy lokalnym stawie i usiąść na jednej z ławeczek. To miejsce wykorzystywane jest przez lokalnych fotografów i pary młode czemu zresztą nie ma się co dziwić. Kolejne mijane wsie zachwycą Was czystością i spokojem. To serce Śląska opolskiego, z którego w każdym domu można wyczuć smak kołacza, czy to z serem, czy z jabłkami.

Kierując się z powrotem na południe, droga zaczyna się wznosić w górę. Nie jest to mocny podjazd, ale da się on odczuć. Przejeżdżając przez Strzelce Opolskie, poza odwiedzeniem Parku Leśnego, warto wstąpić na chwilę na rynek a następnie ruszyć w podróż powrotną do Leśnicy przez Czarnocin.

Odcinek ten jest mocno pokiereszowany, pełen dziur, wybojów i niebezpiecznych momentów. Warto to jednak przecierpieć. Tak jak i krótki, sztywny podjazd z nachyleniem podchodzącym pod 15%. Nagrodą jest piękna panorama okolicy, a w dni z dobrą widocznością można podziwiać całe pasmo Sudetów. Końcówka trasy już nie zaskakuje. Ostatnie kilometry są przyjemne po płaskiej i równej, asfaltowej nawierzchni. A pokonane ponad 80 kilometrów pozwala doświadczyć w pełni Śląska Opolskiego.

Trasa szutrowa

Drugiego dnia weekendu asfaltowe równe ścieżki zamieniliśmy na eksplorację okolicznych pól i lasów. To była bardzo przyjemna eksploracja! Pierwszy odcinek, do Żyrowej prowadzi przez spokojny liściasty las. Nawierzchnia nie zaskakuje, choć nie jest najlepszej jakości. Pałac w Żyrowej to pierwsza z atrakcji, jednak niedostępna od środka. Od wielu lat w prywatnych rękach, obiekt w końcu doczekał się remontu z prawdziwego zdarzenia i wiele wskazuje na to, że niebawem zacznie znów tętnić życiem.

Kolejne kilometry w pobliżu Rezerwatu Lesisko w którym znaleźć można ponad 100-letnie buki prowadzą wąską i momentami spektakularną ścieżką. To bardziej singletrack niż droga szutrowa (a tak wskazywała mapa), aczkolwiek w pełni przejezdna. Zaskoczenie spotkało nas nieco dalej, w Zakrzowie. Planowo trasa prowadzić miała wzdłuż autostrady, najpierw po szutrach, później drogą serwisową. Okazało się jednak, że docierając do pałacyku będącego hotelem zastaliśmy zamkniętą bramę i tabliczki „Teren prywatny”.

Awaryjny objazd przez drogę wojewódzką doprowadził nas do centrum Gogolina, w którym charakterystycznym elementem jest pomnik Karliczka i Karolinki. Nie zabrakło też przystanku na kawę i kołocza. Droga powrotna prowadziła bardziej na południe. Od wsi Wygoda do przystanku kolejowego w Jasionie droga prowadzi przez las bardzo dobrej jakości szutrową drogą. Za Krępną czekała nas miła niespodzianka w postaci asfaltowej alei wokół otoczonej polami. Niestety, była dość krótka i w Rozwadzy zamieniła się w ciąg pieszo-rowerowy wzdłuż drogi wojewódzkiej.

Po przejechaniu Zdzieszowic wkroczyliśmy na najprzyjemniejszy fragment. Okolice Januszkowic to kilkanaście stawów, będących miejscem odpoczynku lokalnych mieszkańców i sposobem na spędzanie czasu przez wędkarzy. To świetne miejsce by rozłożyć hamak i zapomnieć o wszystkim. Ustronnego miejsca czasami trzeba poszukać, bo jak nie trudno się domyślić – na podobny rekreacyjny plan wpada tutaj więcej osób. Ostatnie szutrowe akcenty pozwalają zapętlić wycieczkę, która kończy się dokładnie tam gdzie zaczęła – w Leśnicy.

Chociaż Opolszczyzna jest bliska mojemu sercu, to okazuje się że istnieje jeszcze wiele dróg i miejsc, których nie znałem, bądź wcześniej omijałem. Warto czasami zjechać w bok by znaleźć miejsca, które okazują się być nie tylko ciekawymi, ale i bardzo ładnymi. Okolice Góry św. Anny dołączają do miejsc w które z pewnością jeszcze wrócę.

Udostępnij

O autorze

Jeżdżę na rowerze. Podobno dużo. Na co dzień pracuję przy dużych zbiorach dziwnych liczb. Robię też zdjęcia -> www.birecki.photos I bardzo lubię pisać. Dlatego ten blog.