Czas na podsumowanie kolejnego produktu tajwańskiego producenta rowerowej elektroniki – Bryton Rider 750. O ile opisywany kilka tygodni temu Rider 420 był przeznaczony dla odbiorców, którzy raczej rozpoczynają swoją rowerową przygodę i chcą uzyskać nieco więcej informacji o swojej jeździe i formie, to najnowsze dziecko Tajwańczyków skierowane jest już do użytkowników zdecydowanie bardziej zaawansowanych. Bryton Rider 750 zagości w nadchodzącym sezonie na kokpitach belgijskiej grupy Wanty Gobert InterMarche, która odkupiła licencję Pro Tour od Jima Ochowicza.

Zresztą z obecnością Brytona w zawodowym peletonie było nieco zamieszania. Pierwotnie to Israel Start-Up Nation miał korzystać z komputerków Rider 750 (w ubiegłym roku jeździli z Riderami 420), ale później okazało się jednak, że Chris Froome z kolegami zaopatrzeni zostali w nowy Hammerhead Karoo 2. Nawiązuję też do tego nieprzypadkowo – a dlaczego o tym na końcu tego tekstu. Wróćmy do Brytona. Jego katalogowa cena wynosi 1099 złotych, co ma czynić go atrakcyjną propozycją wobec konkurencyjnych produktów Garmina i Wahoo. Porównałem jak wygląda na tle mojego Bolta, który towarzyszy mi w podróżach już od ponad dwóch lat.

Długi dystans

Dodam tylko, że Ridera 750 próbowałem przetestować przede wszystkim z myślą o długich dystansach i aktywnościach wykraczających poza określenie „standardowe”. Pierwszą rzeczą, którą zawsze w takim przypadku sprawdzam jest żywotność baterii. Tutaj producent deklaruje 20 godzin działania, co trochę nijak ma się do wyników, które udało mi się zarejestrować. Wprawdzie testy przypadły w kiepskim, zimowym okresie, gdy temperatury często były poniżej zera, co może tłumaczyć niższą efektywność akumulatora. Ale udało mi się bez ładowania wytrzymać jedynie 10 godzin i szczerze wątpię, czy w „letnich” warunkach ta wartość mogłaby być podwojona. Oczywiście większości użytkowników te 10 czy bardziej realnie 14-15 godzin w zupełności wystarczy do codziennego użytkowania.

Planujący zakupić Brytona Ridera 750 z myślą o udziale w ultramaratonach mogą korzystać z zewnętrznych źródeł energii (np. z powerbanka) w trakcie nagrywania aktywności. Niestety, gdy urządzenie się Wam wyłączy – choćby z powodu rozładowania – to zakończona zostanie także aktywność. Po włączeniu rozpocznie się rejestrowanie nowej. Wiele osób może być tym zawiedzionych, bo np. nie zarejestrują na raz całego wyścigu. Z drugiej strony jednak nie będą musieli czekać wieczność na „recovery” aktywności, jak to ma miejsce w przypadku Wahoo. Odpowiedzcie sobie sami, co jest dla Was lepsze. (a na marginesie – istnieją też aplikacje, w których możecie połączyć kilka aktywności w jedną całość)

Warunki atmosferyczne nie pozwoliły mi wykorzystać urządzenia w trakcie dłuższej, kilkunastogodzinnej jazdy, jedynie kilku kilkugodzinnych wypadów – zarówno rowerowych jak i pieszych. W tym czasie Bryton musiał się mierzyć z dość srogim mrozem (poniżej granicy -10 stopni, którą podaje producent) i muszę przyznać, że spisał się dość dobrze. Nie odczuwałem bardzo wyraźnego spadku efektywności, chociaż trzeba przyznać, że im mniej stopni, tym ekran dotykowy sprawuje się gorzej. Urządzenie działa generalnie płynnie, nie ma problemów z przełączaniem kolejnych ekranów, włączaniem menu, i poszczególnych opcji.

Jedyny problem z płynnością dawał się wyraźnie zauważyć przy ekranie mapy. Wówczas Rider 750 potrafił nieco dłużej „myśleć”, by przeskoczyć dalej. Powyższe zdania są w czasie przeszłym, ponieważ niedawna aktualizacja znacząco poprawiła funkcjonowanie konkretnie tej funkcjonalności. Osobiście nie udało mi się go zawiesić „na amen”, ale wśród kilku recenzji na YouTube daje się słyszeć głosy, że takie zawieszenia są jak najbardziej możliwe.

Ekran, funkcje, sygnał

Bryton Rider 750 dysponuje kolorowym i dotykowym wyświetlaczem o średnicy 2,8″ i bardzo dobrej rozdzielczości i odpowiednim kontraście. Widoczność jest bardzo dobra zarówno w czasie szarówki, jak i przy ostrym, zimowym słońcu. Urządzenie nie ma problemów z parowaniem się z zewnętrznymi czujnikami. Co może ucieszyć wielu, Bryton współpracuje – poza standardowymi czujnikami służącymi do pomiaru tętna, prędkości, mocy – również z radarami Garmina, elektronicznymi przerzutkami, zastąpi Wam wyświetlacz w e-bike’u i pozwoli na efektywny trening na trenażerze smart. O tym ostatnim będzie jeszcze nieco poniżej.

Menu jak i poszczególne ekrany są bardzo intuicyjne, a obsługa urządzenia zarówno poprzez ekran dotykowy jak i przyciski nie stanowi problemu. I o ile narzekałem na umiejscowienie przycisków w Riderze 420, to tutaj wszystko jest już jak należy. Wiele osób ucieszy również fakt, że Bryton posiada menu w języku polskim. Wiem, że to wciąż istotna kwestia na którą zwracacie uwagę przy zakupie. Urządzenie pozwala też na zaprogramowanie trzech rowerów, co większości (i to zdecydowanej) zupełnie wystarczy.

Jak przystało na nowoczesne urządzenie, możecie na Brytona dostawać powiadomienia z Waszego smartfona. I to nie tylko informacje o połączeniach czy SMS-ach, ale każde powiadomienie z dowolnej aplikacji jaką macie zainstalowaną w telefonie. Sama synchronizacja jest szybka i w zasadzie bezobsługowa. Podobnie, jak w innych urządzeniach możecie też podłączyć się pod domowy router Wi-Fi, dzięki któremu jeszcze nie zdążycie zdjąć butów, a Wasza przejażdżka będzie już w socialach. Wielu jednak zmartwi fakt, że Rider 750 nie obsługuje funkcji Strava Live Segments.

Łapanie sygnału satelit działa bardzo szybko – nawet w gęstym lesie trwało to około minutę. W bezpośrednim pojedynku okazał się być nawet szybszy niż Wahoo ELMNT Bolt. Komputerek Brytona oferuje wsparcie dla wszystkich satelit, co zdecydowanie ułatwia korzystanie z niego w praktyce. Nie ma też najmniejszych kłopotów z szybkim odnalezieniem sygnału, gdy w trakcie jazdy odwiedzicie, np. sklep czy restaurację. Nie odczułem specjalnego spadku wydajności sygnału ze względu na pogodę, czy teren. Ba, większość czasu w trakcie którego wykorzystywałem Brytona niebo było zasnute chmurami.

Mapy i nawigacja

Rider 750 dysponuje mapami OSM z całego świata, które można bezpłatnie aktualizować poprzez witrynę internetową Brytona. Jest to proste i szybkie, a dzięki instrukcji nikt nie powinien mieć z tym problemów. Sugeruję też każdemu, by przed rozpoczęciem użytkowania zaktualizować zarówno urządzenie, jak i mapy, co zaleca zresztą również polski dystrybutor. Dzięki aplikacji Bryton Active możecie synchronizować swoje konta Stravy, Ride with GPS i Komoota, co jest szybkie i łatwe.

Jest jednak jedna rzecz – której wielu z Was zapewne nie doświadczy, ale czuję się w obowiązku by o niej powiedzieć – która sprawiła mi niewątpliwie problem. Mianowicie, synchronizowane trasy z zewnętrznych aplikacji nie mają informacji tzw. „zakręt po zakręcie”. Aby je dodać, trzeba to wymusić ręcznie w Bryton Active. I o ile w przypadku krótkich śladów (do 150 kilometrów) nie ma z tym żadnych problemów, to w przypadku dłuższych tras zaczyna się loteria.

Nie umiem Wam odpowiedzieć na czym ten problem polega, bo np. do trasy po Teneryfie – ponad 500 kilometrów i blisko 15 000 metrów w pionie informacje zakręt po zakręcie dodały się bez problemu, a nie udało się tego dokonać dla pętli wokół Wrocławia o długości 200 kilometrów i przewyższeniu 400 metrów. I nie ma tu znaczenia czy ślad pochodzi ze Stravy, RwGPS, czy Komoota, czy wgracie plik ręcznie. Po prostu jest to loteria, która dla osób startujących w długich dystansach może być irytująca. Problem ten poruszyłem już w jednym z postów na Facebook’u, obejrzyjcie:

Będąc przy nawigacji mam jeszcze jedną uwagę, którą podkreśliłem również w przypadku Ridera 420. Gdy zjedziecie z śladu, to poza komunikatem „Poza trasą” nie dostaniecie żadnego wsparcia, jak na ten ślad wrócić. Opcja tzw. re-routingu jest dostępna, ale możecie ją aktywować tylko w momencie startu, lub w przypadku nawigowania bezpośrednio z urządzenia. Jeśli jednak bierzecie udział w imprezie self-supported i zaplanowaliście sobie trasę która omija np. drogi krajowe, to nie będziecie chcieli skorzystać z re-routingu, a raczej wrócić do miejsca w którym z śladu zboczyliście. Z Riderem 750 możecie mieć z tym problem.

Oprócz korzystania z śladów wgranych i stworzonych wcześniej, możecie skorzystać z nawigacji. Do jej komfortowego wykorzystania potrzebujecie jednak aplikacji Bryton Active i dostępu do internetu. Swoją drogą prowadzenie do celu w ten sposób działa całkiem sprawnie – również funkcja głosowa wyszukiwania. Jest to fajna opcja, której próżno szukać np. w Wahoo Bolt.

Zarówno jakość map, jak i np. tworzenie śladów poprzez aplikację Bryton Active pozwala mi stwierdzić, że urządzenie jest stworzone najbardziej z myślą o kolarzach szosowych. Drogi i ścieżki gruntowe pokazane są w różnych odcieniach koloru niebieskiego, przez co nie do końca wiadomo, czy mamy do czynienia z drogą gruntową, czy już kamienistym szlakiem turystycznym. Takie wizualne przedstawienie mapy ma jeszcze jedną wadę, którą ja – osoba z dysfunkcją widzenia podobnych barw – doświadczam jeszcze mocniej, niż przeciętny użytkownik. Standardowe linie ciągłe i przerywane wykorzystywane w klasycznych mapach rozwiązały by to bardzo łatwo.

Trening interaktywny

To, co może wiele osób ucieszyć – jest możliwość trenowania z wykorzystaniem interaktywnego trenażera. Niby nie jest to nic odkrywczego, ale np. w przypadku Wahoo nie jestem w stanie zintegrować posiadanego Elite Suito z Boltem. Bryton wykrył go bez problemu. Ridera 750 z trenażerem możecie wykorzystać na trzy sposoby: ręcznie ustawiając obciążenie, symulując przejechaną lub zaplanowaną trasę, lub wykorzystać plan treningowy, np. z Training Peaks. W Bryton Active możecie też sobie taki trening stworzyć i działa to całkiem zgrabnie i intuicyjnie. Nie zauważyłem też większych różnic przy symulowaniu obciążania w porównaniu z Zwift, czy Rouvy które uważam za najbardziej urealnione aplikacje do wirtualnego treningu. Świetna alternatywa gdy ktoś nie chce Zwifta, a woli samotnie w zaciszu i bez echa trenować stacjonarnie.

Podsumowanie

Bryton Rider 750 jest z całą pewnością ciekawym urządzeniem, które znajdzie spore grono odbiorców, jednak w moim odczuciu znajdą się osoby, które mogą być nim zawiedzione. Myślę, że rynkiem docelowym dla Ridera 750 są osoby trenujące regularnie z wykorzystaniem wszelkich możliwych czujników i startujące w zawodach – nazwijmy je „krótkich”. One powinny być z urządzenia zdecydowanie zadowolone.

Czy Rider 750 nadaje się na ultramaratony? Nie odpowiem na to pytanie jednoznacznie. Z jednej strony jest niewątpliwie jest urządzeniem lepszym niż posiadany i używany przeze mnie na co dzień Wahoo ELMNT Bolt. Ale gdybym dzisiaj miał go zmieniać, to osobiście nie zdecydowałbym się na Brytona. Przede wszystkim ze względu na dwie rzeczy: problemy z dodawaniem informacji „zakręt po zakręcie” do dłuższych tras, oraz nie do końca dobre odwzorowanie różnych dróg na mapach. Samo działanie na baterii też mogłoby być nieco lepsze, ale to jest najmniejszy problem.

Cena urządzenia – 1099 złotych moim zdaniem jest rozsądna gdy spojrzymy na Garminy i Wahoo (jako liderów rynku), ale nie bardzo atrakcyjna. W trakcie testowania komputerka kilka sklepów oferowało jednak obniżkę ceny katalogowej (i to nawet całkiem sporą, bo dało się go zdobyć za około 800 złotych) – wówczas nie wahałbym się z jego zakupem.

Gamechanger? Raczej nie

Bryton Rider 750 w wielu informacjach medialnych był określany wręcz nowym gamechangerem na rynku, który jest w stanie pobić Garmina Edge 1030. No nie, co to – to nie. Miałem okazję bawić się chwilę i tym Garminem a także śledzić doświadczenia innych. Jest to komputer zdecydowanie bardziej rozbudowany, ale nie oszukujmy się – też dwa razy droższy od Brytona. Ta cena nie wynika tylko z polityki i marketingu Garmina, ale faktycznie oferowanych funkcji (które swoją drogą w wielu przypadkach są nikomu do niczego nie potrzebne).

Nie bez przyczyny na wstępie wymieniłem też urządzenie Hammerhead Karoo 2, które funkcjami, możliwościami i ceną moim zdaniem przebija dzisiaj wszystko inne dostępne na rynku. Gdy ktoś mówi o możliwości detronizacji króla z tronu, to Karoo 2 dysponuje argumentami na to pozwalającymi. Jego cena (399 $ – ok. 1500 złotych) wydaje się być też bardzo atrakcyjna, gdy porównamy go na tle innych. Jednak jest to wciąż rozwijający się start-up, który ma klasyczne problemy „wieku dziecięcego”. Nie każdemu może to odpowiadać, choć aktualizacje są wprowadzane sprawnie i szybko. Nie każdy też będzie chciał mieć smartfon na kokpicie i potrafił w pełni wykorzystywać jego bogate możliwości.

Wracając jednak do recenzowanego Brytona Rider 750. Każdemu, kto rozważa jego zakup proponuję udać się do Centrów Testowych dystrybutora – Merida Polska. Myślę, że większość z Was uzna go za wystarczający dla swoich aktywności i będzie z niego zadowolonych. Ale mogą się też znaleźć tacy, którzy poczują pewnego rodzaju rozczarowanie.

Komputer do testów przekazała Merida Polska – oficjalny dystrybutor marki Bryton w Polsce.

Udostępnij

O autorze

Jeżdżę na rowerze. Podobno dużo. Na co dzień pracuję przy dużych zbiorach dziwnych liczb. Robię też zdjęcia -> www.birecki.photos I bardzo lubię pisać. Dlatego ten blog.