Sram Apex AXS to – nie licząc chińskich brandów – najtańsza grupa napędowa z elektroniczną zmianą biegów dostępna na rynku. I choć zadebiutowała ledwo dwa miesiące temu, to już od miesiąca mogę korzystać z niej w swoim bolidzie. Choć #PanTytan czekał na napęd elektroniczny już od jakiegoś czasu, to o zainstalowaniu Apexa zadecydował przypadek.

Skąd pomysł na upgrade roweru?

W zasadzie pomysł wsadzenia grupy elektronicznej do mojego customowego tytana tlił się w głowie już w momencie projektowania roweru. Jednak wówczas (blisko 3 lata wstecz!) ceny grup elektronicznych wydawały się być zbyt wysokie, by racjonalnie uzasadnić ich zakup do moich potrzeb i charakteru jazdy. Głos rozsądku podpowiadał, że Shimano GRX 600 będzie wyborem optymalnym. Z drugiej strony spodziewałem się, że nadejdzie moment, gdy ten upgrade nastąpi.

Poważniej nad tym tematem zacząłem zastanawiać się na początku tego roku. Jednak konieczność kombinowania z napędem Sram Rival, który w komplecie oferował jedynie kasetę w standardzie XD. I gdyby nie fakt, że chwilę wcześniej (w listopadzie) Dandy Horse zrobili mi regenerację kół i wsadzili nowy bębenek pod Shimano, to pewnie teraz jeździłbym właśnie na Rivalu. Wówczas temat odłożyłem na bok.

Bo prawdą jest, że GRX-owi nie dolegało nic i mogłem spokojnie na nim jeździć. Zmiany chciałem tylko i wyłącznie dlatego, by poznać coś nowego. Do tej pory miałem marginalne doświadczenie z grupami elektronicznymi i to motywowało do zmiany.

Dlaczego Sram Apex AXS?

W momencie, gdy ogłoszono debiut Sram Apex AXS, w dodatku z fabryczną kasetą przeznaczoną do bębenka HG a nie XD, wiedziałem że prędzej czy później pojawi się w moim rowerze. Wystarczyła jedna sytuacja i strata linki w trasie, gdzieś w Niemczech pośrodku niczego, by podjąć ostateczną decyzję. Tak, koszt wymiany napędu jest nieproporcjonalny do kosztu nowej linki, ale to był tylko impuls, który wywołał to, co i tak by nastąpiło.

I tak oto, po kilku dniach od tamtego wydarzenia #PanTytan otrzymał nowy, lśniący napęd, gotowy do kolejnych przygód. W stosunku do GRX’a, Apex fabrycznie oferuje nieco miększe przełożenia za sprawą kasety 11-44. Zresztą, w porównaniu do GRX’a możliwości grup Sram pod kątem miękkiej jazdy są zdecydowanie większe.

W wersji Eagle z dłuższym wózkiem, lub montując tzw. mullet czyli kombinację napędu szosowo (gravelowo) – MTB, możecie mieć przełożenia w zakresie 10-52 i 38 zębów z przodu. Realnie przekłada się to na możliwość jazdy 40 km/h na płaskim i zdecydowanie duży komfort na podjazdach – w szczególności gdy jesteście objuczeni bagażem.

Czemu nie Shimano?

Sram, który w kolarskim świecie przez lata się nie liczył będąc daleko za Shimano i Campangolo. Wprowadzane innowacje wywindowały ich pozycję. Prostota i niezawodność, szybkość i pewność działania. Do tej pory większość napędów w moich rowerach miała grupy Shimano. Począwszy od 105, przez Ultegrę, Dura Ace i na GRX skończywszy. Srama miałem tylko raz – i był to mechaniczny Apex zamontowany w Ridley’u. Przy takim układzie sił, wydawałoby się, że wybór Shimano powinien być dla mnie naturalny. Skąd więc pomysł na Sram?

Po pierwsze i najważniejsze – brak możliwości montażu Shimano Di2 w mojej ramie. Przynajmniej jeśli chodzi o GRX w obecnej formie. Sram ze swoją bezprzewodową technologią AXS eliminuje potrzebę kabli, co upraszcza instalację i poprawia estetykę roweru. Drugim istotnym elementem jest możliwość mieszania komponentów z różnych grup, bez zastanawiania się nad kompatybilnością. Wprawdzie dzisiaj, wystarcza mi to, co otrzymuję w pudełku z grupą, ale moje możliwości – w porównaniu do Shimano – są zdecydowanie większe.

Grupa elektroniczna Sram AXS przynosi świeże spojrzenie na rynku, z nowymi funkcjami i sposobami interakcji. Shimano zostało w tym momencie gdzieś w tyle, być może wróci do gry, a być może nie.

Jak działa AXS?

Mając przejechanych 1000 kilometrów mogę omówić co najwyżej swoje „pierwsze wrażenia” z tym napędem, choć długodystansowy update z pewnością się tutaj też pojawi. To, co zauważalne od razu – to zdecydowanie mniejsze klamki w stosunku i do GRX’a i do wcześniejszej generacji Apexa. Są przy tym nieco dłuższe, co spowodowało u mnie drobną korektę ustawienia siodełka.

Sama przerzutka w wersji XPLR ma sprężynę, która zdecydowanie gorzej napina łańcuch niż odpowiednik Shimano, czy i również stary Apex. To akurat w przypadku jazdy po bezdrożach może być nieco upierdliwe, w szczególności na twardszych przełożeniach. No i trzeba mieć na uwadze, by zabezpieczyć ramę przed uderzeniami łańcucha o nią przy takiej jeździe.

Sram Apex AXS działa pewnie i bez najmniejszych problemów. Zmiana przełożeń jest bardzo szybka, choć Apex jest głośniejszy w tym elemencie od GRX’a. Różnicą, która daje przewagę grupie elektronicznej jest funkcja Multishift, pozwalająca zmieniać szybko wiele biegów na raz. Już kilka razy się przydała w trasie.

Ustawiać przerzutkę możecie na dwa sposoby – za pomocą przycisków na klamkach, lub aplikacji – co dla mnie wydaje się pewniejszym i prostszym rozwiązaniem. W ogóle aplikacja pozwala Wam na dostosowanie wszystkich funkcji zgodnie z własnymi preferencjami. Dodatkowo po sparowaniu z Hammerhead Karoo 2, otrzymuję podsumowanie każdej jazdy z dokładnymi i ciekawymi statystykami.

12 rzędów sprawiło, że moja jazda stała się bardziej płynna, a kadencja poszła w górę. I wydawałoby się, że to drobna zmiana, ale bardzo istotna – w szczególności w kontekście dłuższych jazd. Oczywiście nie mam takiego zakresu przełożeń i możliwości jaką mógłbym uzyskać z dwurzędową korbą, ale też tego nie potrzebuję.

Do tej pory raz ładowałem baterię i to tylko dlatego, żeby nie być zaskoczonym na trasie podczas bikepackingu koniecznością wyciągnięcia ładowarki. Okazało się, że była to zbędna czynność, bo akumulator obecnie po przejechaniu około 650 kilometrów wciąż wskazuje FULL.

Jeśli chodzi o hamulce, to te – nawet na fabrycznie dostarczonych klockach działają bardzo dobrze. Jest pewna, drobna różnica in minus w stosunku do Shimano, ale na pewno nie tak znacząca jak w starszych grupach (stary Apex działa zauważanie gorzej, tutaj tej różnicy mniej doświadczeni kolarze nawet nie zauważą).

Podsumowanie

Sram Apex AXS do tej pory działa tak, jak od niego oczekuję. Jest szybki i pewny. Spodziewam się, że za dwa lata rowery wyposażone w napęd elektroniczny staną się normą, w szczególności że różnica cenowa staje się już niezauważalna. A Sram Apex AXS będzie dominował.

Wróćcie tutaj za jakiś czas, by przeczytać erratę z długodystansowego użytkowania tego napędu.

Udostępnij

O autorze

Jeżdżę na rowerze. Podobno dużo. Na co dzień pracuję przy dużych zbiorach dziwnych liczb. Robię też zdjęcia -> www.birecki.photos I bardzo lubię pisać. Dlatego ten blog.