Wyobraź sobie taką sytuację: wstajesz rano, za oknem masz wspaniały krajobraz na Dolomity, a w oddali spoglądasz na szczęśliwych rowerzystów, którzy pokonują trasę Sella Ronda Bike Day. Tak miał wyglądać tamten sobotni poranek, zanim spadł śnieg. Tak, śnieg. We wrześniu, w Alpach.
Nie powinno to specjalnie nikogo dziwić, w szczególności że prognozy mniej więcej już tydzień przed imprezą pokazywały właśnie sypiący biały puch z nieba. Ale zdziwiło. Przede wszystkim organizatorów, którzy wprost przyznali, że mieli nadzieję na niesprawdzalność prognoz.
Przyjeżdżając w przeddzień wydarzenia do Corvary też nie wierzyliśmy, że tak może być. Spoglądając na termometr o 18:00 widzieliśmy wskazywane 19 stopni, mimo że byliśmy na ok. 1500 m n.p.m. Łudziliśmy się, że lato zostanie z nami na dłużej. Nie zostało. Przez noc i poranek sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Najpierw zaczął padać marznący deszcz, który z minuty na minutę stawał się coraz bardziej biały.
Sella Ronda w śniegu
Góry otulone mgłą też nie pokazywały całej prawdy. A wyżej było jeszcze gorzej – na każdej z przełęczy, którą tego dnia mieli pokonać rowerzyści spadło od 5 do 15 cm świeżego białego puchu. Nie najlepiej. Organizator ograniczył się do lakonicznego komunikatu: „z uwagi na warunki na drodze nie rekomendujemy jazdy”.
![Sella Ronda](https://i1.wp.com/biru.blog/wp-content/uploads/2022/09/212A0007-1-1024x683.jpg?ssl=1)
![Sella Ronda](https://i1.wp.com/biru.blog/wp-content/uploads/2022/09/212A0051-6-1024x683.jpg?ssl=1)
![Sella Ronda](https://i1.wp.com/biru.blog/wp-content/uploads/2022/09/212A0164-18-1024x683.jpg?ssl=1)
To nie powstrzymało wielu śmiałków, którzy od rana (i to nawet na krótko!) wspinali się na Passo Gardena. Cóż, może nie jest tak źle – pomyśleliśmy i po krótkim namyśle podjęliśmy decyzję, że też jedziemy! W końcu po to przyjechaliśmy.
Sella Ronda Bike Day to wydarzenie organizowane dwa razy do roku: w czerwcu i wrześniu. Impreza polega na przejechaniu rundy wokół Sella Ronda – jednego z najpiękniejszych miejsc Dolomitów i Alp. Ruch samochodowy w trakcie trwania eventu jest wstrzymany, a nieliczne pojazdy, które muszą np. dotrzeć do miejsca zamieszkania eskortuje policja.
Nie ma znaczenia w którym miejscu trasy rozpoczyna się robienie pętli, tak samo jak i gdzie się ją kończy. Nie ma zapisów, wpisowego, ani żadnych dodatkowych wymagań poza rowerem i chęcią jazdy. Z drugiej strony dostajemy perfekcyjnie zabezpieczoną trasę, kilkunastu fotografów dokumentujących nasze zmagania na każdej przełęczy i nieopisaną frajdę z jazdy.
Zimowy krajobraz gór
Edycja jesienna z tego roku zostanie zapamiętana na długo. Takich warunków nie spodziewał się nikt! Gdy o poranku Facebook zalały zdjęcia zaśnieżonych przełęczy, niewielu miało nadzieję na świetny dzień na rowerze. Wydawało się, że jest to niemożliwe. A jednak. Drogi szybko odśnieżono, choć przecież wcale nie musiano.
![Passo Campologno](https://biru.blog/wp-content/uploads/2022/09/FB_IMG_1663441541973.jpg)
![Passo Gardena](https://biru.blog/wp-content/uploads/2022/09/FB_IMG_1663398179536-1024x576.jpg)
Przecież z kilkunastu tysięcy uczestników poprzednich edycji, teraz odwagę by kręcić miało co najwyżej kilkuset. Ale nie ma się czemu dziwić. Na każdej z przełęczy śmiałków witał przeszywający, lodowaty wiatr i krajobraz zimowy. Wielu – jak my – doświadczyło jazdy w śnieżycy. Temperatura też wymagała sporej dawki determinacji – w dolinach nieznacznie powyżej zera, zaś na przełęczach nawet -5 stopni.
To nie było łatwe doświadczenie. Zdecydowanie było to jedno z najtrudniejszych wyzwań w mojej rowerowej historii. Dlaczego? Po pierwsze: zmusić się do jazdy. Samemu nie chciałoby mi się ani trochę. Ale setki innych rowerzystów pozwoliły się wystarczająco mocno zmotywować. Po drugie: przejechać i nie odpuścić.
A uwierzcie na słowo, że po zjeździe z Passo Pordoi do Arabby wcale nie było łatwo ponownie wsiąść na rower. Wiatr rzucający na prawo i lewo, zamiecie śnieżne i przeszywający chłód bardzo łatwo odbierały motywację i chęci do jazdy. Gdyby nie fakt, że do zakończenia pętli było nie więcej jak 10 kilometrów i zaledwie Passo Campalongo do zrobienia, mógłbym pójść do restauracji się ogrzać i zaczekać na autobus kursujący pomiędzy miejscowościami.
![Sella Ronda](https://i0.wp.com/biru.blog/wp-content/uploads/2022/09/matbir09-9-1024x683.jpg?ssl=1)
![Sella Ronda](https://i1.wp.com/biru.blog/wp-content/uploads/2022/09/matbir09-17-1024x683.jpg?ssl=1)
![Sella Ronda](https://i2.wp.com/biru.blog/wp-content/uploads/2022/09/matbir09-11-1024x683.jpg?ssl=1)
![Sella Ronda](https://i1.wp.com/biru.blog/wp-content/uploads/2022/09/matbir09-7-1024x683.jpg?ssl=1)
![Sella Ronda](https://i1.wp.com/biru.blog/wp-content/uploads/2022/09/matbir09-4-1024x683.jpg?ssl=1)
![Sella Ronda](https://i0.wp.com/biru.blog/wp-content/uploads/2022/09/212A0249-27-1024x683.jpg?ssl=1)
![Sella Ronda](https://i1.wp.com/biru.blog/wp-content/uploads/2022/09/212A0294-33-1024x683.jpg?ssl=1)
![Sella Ronda](https://i1.wp.com/biru.blog/wp-content/uploads/2022/09/212A0267-30-683x1024.jpg?ssl=1)
![Sella Ronda](https://i2.wp.com/biru.blog/wp-content/uploads/2022/09/matbir09-3-1024x683.jpg?ssl=1)
![Sella Ronda](https://i1.wp.com/biru.blog/wp-content/uploads/2022/09/212A0164-18-1024x683.jpg?ssl=1)
![Sella Ronda](https://i1.wp.com/biru.blog/wp-content/uploads/2022/09/212A0374-37-1024x683.jpg?ssl=1)
Mimo tych warunków – trudnych i nieprzewidywalnych – było warto! Dolomity w scenerii zimowej zachwycały. Ich potęgę można było odczuć jeszcze bardziej dosadnie. Widoki jakie zapewniły były magiczne. I tak naprawdę, gdy z powrotem znaleźliśmy się w ciepłym pokoju, chcieliśmy więcej.
To trudne i jednocześnie wspaniałe doświadczenie nastroiło nas na dalszą część alpejskiej przygody. Przeczytacie o niej już wkrótce w kolejnych wpisach.