Siodełko rowerowe to jeden z najważniejszych elementów roweru. W dużej mierze dzięki niemu możemy określić czy jazda naszym jednośladem będzie komfortowa, czy nie. Ale czy znalezienie swojego idealnego siodełka jest łatwe? I dlaczego nie powinieneś pytać innych na grupach dyskusyjnych o sugestie dotyczące wyboru tego idealnego?

Tych pytań w przeciągu ostatnich dwóch miesięcy w różnych miejscach znalazłem sporo. Jak można przypuszczać, odpowiedzi ani trochę nie pomagały pytającym.

– Weź model X, producenta Y – mi się sprawdza!

– Nie, bo Z jest najlepszy. Mój tyłek jest zadowolony!

A co jeśli ani producent X, ani Y, ani Z nie są właśnie dla Ciebie odpowiedni? Po zakupie pojeździsz chwilę, a następnie wystawisz na OLX czy innym Allegro, stwierdzając, że jednak nie. To polecane wcale takie dobre nie jest.

Zmierz się sam

Jeśli masz potrzebę zmienić obecne siodełko rowerowe, to pierwszą rzeczą jaką powinieneś zrobić to zmierzyć odległość swoich kości kulszowych. To niezwykle ważny, choć wcale nie jedyny punkt jaki powinieneś wykonać przed dokonaniem zakupu.

Najprostszym, choć nie pozbawionym błędu sposobem mierzenia rozstawu kości kulszowych jest gąbka, steropian, czy cokolwiek innego co pozwoli „odcisnąć” Ci twoją pupę. Wgłębienia powstają w miejscu kości kulszowych, więc wystarczy tylko zmierzyć długość pomiędzy i już.

Wróć. Nie już. To byłoby zbyt proste. Do odległości doliczyć trzeba jeszcze około centymetra z każdej strony, by otrzymać rozstaw przy którym siodełko rowerowe może być dla Ciebie odpowiednie. Napisałem „może” a nie na pewno, co wynika z wielu innych czynników, o których będzie potem.

Zmierz się u specjalisty

Jeśli nie ufasz sobie, albo Twój wynik i tak nic Ci nie mówi – bo np. wykalkulowałeś że jesteś pomiędzy rozmiarami i nie wiesz co zrobić – idź do specjalisty. Siodełko rowerowe możesz dzisiaj kupić w każdym sklepie rowerowym, w wielu z nich dokonasz też profesjonalnego pomiaru. Takiego, który zweryfikuje to co sam zmierzyłeś i pozwoli dobrać odpowiednie siodełko.

Tyle teorii. A jak jest w praktyce? Otóż życie bywa zaskakujące nawet w takich przypadkach! Wiele zależy od tego czym, jak i gdzie zamierzasz jeździć. Na szosie pozycja jest bardziej nachylona, a kości się do siebie nieco zbliżają, przez co samo siodełko może być węższe i bardziej płaskie.

Gdy jednak jeździmy rekreacyjnie, spokojnie to pozycja nie jest tak agresywna.

Czy to dobrze zmierzone jest drogi Panie?

Każdy producent siodełek preferuje swój rodzaj pomiaru i doboru odpowiedniego siodełka rowerowego. Jest on testowany przez inżynierów, tak aby zminimalizować ryzyko błędu. Ale zaufanie w 100% jednemu pomiarowi może się okazać błędem.

Gdy okazało się, że fabrycznie zamontowane siodełko rowerowe w Natalii Rondo Fabric Scoop powoduje cierpienie zamiast radości z jazdy, a pupa po kilkunastu kilometrach ma dość wszystkiego, zaczęliśmy poszukiwania czegoś innego.

siodełko rowerowe
Fabrycznie zamontowany Fabric Scoop był daleki od ideału

Mając własne duże doświadczenie i wyrobioną dobrą opinię o włoskich produktach Selle na których jeżdżę od kilku lat zaproponowałem testy rozpocząć właśnie od tej marki. Zresztą każdemu, kto mnie o siodełka Selle pyta mówię to samo – to siodełko rowerowe jest dobre. Choć jak się przekonacie za chwilę niekoniecznie dla każdego.

Udaliśmy się do najbliższego sklepu oferującego pomiar IDMatch. Jest on nieco bardziej złożony i nie skupia się konkretnie na kościach kulszowych, a na zmierzeniu odległości międzykrętarzowej, średnicy uda oraz rotacji miednicy w skłonie.

Wynik pomiaru był dla mnie osobiście „dość zaskakujący”, bowiem wskazał na rozmiar S (130mm). No, ale cóż – skoro tak wyszło, to testujemy.

siodełko rowerowe
Siodełka nie miały lekko. Testowane w górskich, trudnych warunkach. Tutaj SLR na Modre Sedlo.

Test pierwszy, drugi, trzeci

Najodpowiedniejszym dla takiej jazdy jak nasza – rekreacyjnej charakteryzującej się dużą ilością godzin w siodle – miał być model SLR. Znałem go doskonale w wersji męskiej, bo sam przejeździłem na takim – bez mała – ponad 50 tys. kilometrów!

Pierwsze testowe siodełko rowerowe jakie zamontowaliśmy, był to SLR Super Flow w wersji Lady, jednak starej generacji, bo nową akurat testował ktoś inny. Oczywiście zmierzony rozmiar S. Po kilku wstępnych ustawieniach, testowaniu siodełka przód-tył i nieco też kąta nachylenia stwierdzenie było następujące: siodełko samo w sobie jest OK, ale czuję, że kości mam na granicy siodełka. Czyli, że jest za wąskie.

Po tygodniu zmieniliśmy siodełko na rozmiar większy, ale w wersji – teoretycznie – męskiej i nowej generacji, czyli o krótszym dziobie. Niestety, zamiast być lepiej – było gorzej. I o ile szerokość wydawała się już OK, to siodełko stało się niewygodne w kroczu powodując spory dyskomfort. Próby zniwelowania tego problemu przez odsuwanie siodełka, zmianę kąta nachylenia i obniżanie sztycy niewiele pomogły. To nie było to!

Może wersja Lady będzie bardziej odpowiednia? W końcu siodełko rowerowe Lady jest przeznaczone dla kobiet. Ale problemy się powtórzyły. Być może lepszym wyborem okazałby się model Novus, albo X? Mają charakterystykę podobną i są przeznaczone do jazdy endurance. Tego się nie dowiemy, bo nie było ich wśród dostępnych siodeł testowych. Selle Italia tym razem nie był wyborem odpowiednim.

Test czwarty, piąty

– To może to siodełko co mówią, że jest najlepsze dla kobiet? Ten Mimic.

To znajdźmy sklep, który pozwala je przetestować. Na szczęście taki znaleźliśmy we Wrocławiu, więc wystarczyło tam tylko podjechać. Chociaż podjechanie tam na rowerze i w spodenkach z wkładką nie było najlepszym i najrozsądniejszym rozwiązaniem.

Procedura wyglądała niemal identycznie. Tym razem jednak mierzono odległość kości kulszowych. Pomiar został wykonany podwójnie wskazując 152 i 158mm rozstawu. Hej, ale w Selle mierzyliśmy S o szerokości 130mm! Co istotne, tamten pomiar był również wykonywany w spodenkach rowerowych, co w jakimś sensie mogło mieć wpływ na zakłamanie rzeczywistości.

W dodatku wkładka podczas pomiaru w Specu była praktycznie nowa. Czy to mogło mieć wpływ na wiarygodność pomiaru. Z dużym prawdopodobieństwem tak. No, ale cóż… zgodnie z pomiarem siodełko rowerowe jakie otrzymaliśmy miało 168 mm szerokości.

Już podczas pierwszej krótkiej przejażdżki Natalia odczuwała, że jest „chyba zbyt szerokie”, ale dopiero weekendowe długie wysiedzenie i przetestowanie wszystkich ustawień to potwierdziło. Poza tym „było OK”. Wymieniliśmy na węższe. Choć pogoda sprzymierzeńcem nie była, ostateczne testy i werdykt zapadły na górskiej i deszczowej trasie w Górach Sowich.

– Dobra to jest najlepsze z wszystkich. Nic mnie nie boli. Zostawiam.

Specialized Power Comp Mimic 155mm to ostateczny wybór

3 powody by sprawdzić siodełko rowerowe przed zakupem

  1. Siodełko rowerowe nie jest uniwersalne i nawet jeśli znalazłeś 10 osób polecających Ci cokolwiek, które posturą, rozstawem kości i innymi cechami są do Ciebie zbliżone, to nie oznacza wcale, że ty również będziesz zadowolony z modelu X.
  2. Pomiar kości to tylko jeden z czynników który powinien zadecydować o wyborze. Ważne byś się czuł na nim dobrze.
  3. Im więcej siodeł sprawdzisz, tym będziesz mieć większą pewność, że siodełko rowerowe które wybrałeś jest dla Ciebie odpowiednie.

Udostępnij

O autorze

Jeżdżę na rowerze. Podobno dużo. Na co dzień pracuję przy dużych zbiorach dziwnych liczb. Robię też zdjęcia -> www.birecki.photos I bardzo lubię pisać. Dlatego ten blog.